Wieczorową porą to mój nowy nieregularny cykl artykułów, w których mam zamiar polecić wam od czasu do czasu trochę ciekawej muzyki. Kolejne odcinki będą tematyczne i mam nadzieję, że spodoba wam się ta koncepcja. Dziś trochę pojazzujemy.
|
Miles Davis |
Pierwszy kawałek na dziś to
The Doo Bop Song Milesa Davisa z albumu
Doo Bop. Ostatnia nagrana przez legendarnego jazzmana płyta, wydana już po jego śmierci w 1991 roku (premiera
Doo Bop miała miejsce 30 czerwca 1992 roku) nagrana została we współpracy z raperem, którego pseudonim zapewne nic wam nie powie - Easy Mo Bee. Jak to brzmi oceńcie sami:
tutaj!
Jak już jesteśmy przy Milesie, to aż szkoda nie zahaczyć o jeden z najlepszych krążków muzyka -
Tutu. Utwór o tym samym tytule, który otwiera płytę, brzmi mocno ale i melodyjnie. To niezwykła symfonia dźwięków.
Klik!
|
Hocus Pocus |
The Doo Bop Song nie jest jedynym utworem łączącym jazz i rap jaki chcę wam dziś zaprezentować. Pominę opcje najbardziej oczywiste, czyli płyty Guru z serii
Jazzmatazz i dokonania The Roots. Skupmy się raczej na Europie, a tu niekwestionowanym mistrzem łączenia tych dwóch gatunków jest francuski zespół Hocus Pocus. Wystarczy kliknąć
tutaj oraz
tutaj.
|
Michał Urbaniak |
Na koniec jeszcze jeden utwór z naszego podwórka. A konkretnie Michał Urbaniak vel Urbanator w utworze
Hopscotch. I tyle w tym temacie. Do usłyszenia! (: