niedziela, 28 listopada 2010

Niedzielna videoteka - odc. V

Jak można odreagować złość wynikającą z leżącego za oknem śniegu? Hmm może być złośliwym i pominąć wstęp? Dobry pomysł. Wstępu nie będzie.

Radiohead - A wolf at the Door
Formacji Radiohead chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Niestety "chyba". Niech będzie moja strata. Radiohead to brytyjski* zespół rockowy (osobiście twierdzę, że nie da się ich zakwalifikować do jakiegokolwiek gatunku, ale to tylko moje skromne zdanie), założony w 1986 r. Poniższy kawałek pochodzi z wydanej w 2007 r. płyty Hail to the Thief.

*brytyjski - chodzi o Wielką Brytanię. To tam, gdzie prawdopodobnie pracuje twój ojciec, matka, albo inny członek rodziny.

Architecture in Helsinki - Do the Whirlwind
Wbrew pozorom zespół nie ma nic wspólnego z Helsinkami (dla niewtajemniczonych Helsinki to stolica Finlandii). Zespół powstał w Melbeurne całe 10 lat temu.


Hasiok & Maciej Maleńczuk - Synu
Maćkowi Maleńczukowi powinno się zabronić jakiegokolwiek kontaktu z kamerą. Niech śpiewa, bo robi to świetnie. Niestety głos nie idzie u niego w parze z dobrym wyglądem. Są jednak wyjątki. Oto jeden z nich.


Michael Jackson - Earth Song
Na koniec coś z dzieciństwa. Nie wiem czemu, ale urzekł mnie ten klip. Nie obchodzi mnie to, że Michael udaje ukrzyżowanego Jezusa. Niech ludzie go krytykują. Dla niego to i tak bez znaczenia.

niedziela, 21 listopada 2010

Niedzielna videoteka - odc. IV

Salam malejkum. Dzisiejszy odcinek Niedzielnej videoteki będzie obfitował w klimatyczne i czasowe zróżnicowanie. Nie ma sensu dalej przedłużać, do dzieła.
Kid Cudi - Erase Me ft. Kanye West
Zaczynamy od muzyka z Cleveland, o którym ostatnio dosyć głośno. Niedawno ukazał się jego drugi krążek Man on the Moon II: The Legend of Mr. Rager, w którym możemy usłyszeć gościnnie, takich artystów jak np. Kanye West, Cee-Lo Greek, Mary J. Blige. Osobiście uważam, że płyta ma swój unikalny, ezoteryczny klimat. Co więcej klip nawiązuje do Hendrixa, może to być pewnego rodzaju hołd. Oceńcie sami.

Super Girl & Romantic Boys - Spokój
Kolejny klip pochodzi tym razem z… Polski. Zespół został założony w Warszawie i był jednym z pionierów muzyki elektronicznej w naszym kraju. Choć rozwiązano go w 2006 roku (zagrali jeszcze parę koncertów po tym wydarzeniu), to do dziś spora liczba fanów ma nadzieję, że powrócą. Zagadka dla was: Gdzie kręcono teledysk?

Travis - Why Does It Always Rain On Me
Przenieśmy się teraz do naszej zamorskiej kolonii. Travis to szkocki zespół rockowy, zapewne każdy z was choć raz w życiu słyszał ich jakąś piosenkę. Nie dziwię się, bo systematycznie wypuszczają na światło dzienne jakiś krążek, z jedną lub dwoma wpadającymi w ucho piosenkami. Oto jedna z nich. Jak dla mnie teledysk idealnie pasuje klimatem do utworu.

Boney M - Gotta Go Home
Można ostatnio dostrzec wielkie poruszenie piosenką Duck Sauce - Barbra Streisand, ale nie zapomnijmy o tym, że to jedynie skopiowany i zremixowany motyw z utworu jednego z kluczowych zespołów lat 70. O Boney M dużo nie trzeba pisać, no bo po co. Więc łapy w górę i… ouu ouuuu ouuuu ouuu ouuu.
P.S. Zapraszam was wszystkich za tydzień i zachęcam do polecania nas znajomym.

sobota, 20 listopada 2010

Teledyski nominowane do Plus Camerimage 2010

Wielkimi krokami zbliża się kolejna edycja festiwalu Plus Camerimage. Kilka dni temu poznaliśmy teledyski nominowane do Konkursu Wideoklipów. Lista liczy piętnaście pozycji, a zwycięzca zostanie ogłoszony podczas gali zamknięcia Festiwalu.

1. CocoRosie - Lemonade
Wspaniały, przepełniony emocjami teledysk, którego akcja dzieje się w starym domu. Niepokojące, zaskakujące i piękne obrazy w połączeniu z bajkową muzyką siostrzanego zespołu dają naprawdę wspaniały efekt. Klip chce się oglądać kilka razy z rzędu, może dlatego, że przepełniony jest tajemnicą i opowiada historię, którą chcemy poznać do końca. Zdecydowanie jeden z faworytów.


2. Creep - Days
Trochę trudno ocenić mi teledysk, którego nigdzie nie ma. Gdyby ktoś dysponował teledyskiem, prosiłbym o kontakt. ;)

3. Czesław Śpiewa - Krucha blondynka
Czesław Mozil zdążył nas już przyzwyczaić, że teledyski do jego piosenek są naprawdę wspaniałymi widowiskami, pełnymi bajkowości i artyzmu. Swój niepowtarzalny charakter zawdzięczają z pewnością osobie Madsa Nygaard Hemmingsena, ich reżysera, który tym razem wziął na warsztat klip do Kruchej blondynki. Efekt moim zdaniem nieco słabszy, niż w przypadku teledysku do W sam raz. Inna sprawa, że sama piosenka raczej nie należy do moich ulubionych z płyty Pop.


4. Eminem feat. Rihanna - Love The Way You Lie
Zrobiony z rozmachem, okraszony znakomitymi zdjęciami teledysk do utwory Eminema robi wrażenie. W teledysku wystąpili znani aktorzy: Megan Fox i Dominic Monaghan. Całości nie jest nawet w stanie zepsuć udział Rihanny, co więcej refren w jej wykonaniu pasuje dobrze do całości utworu, chociaż już strój, który ma na sobie jakoś mnie nie przekonuje.


5. Fever Ray - Stranger Than Kindness
Ani teledysk do utworu Stranger Than Kindness, ani sama muzyka zespołu Fever Ray zupełnie mnie nie przekonują. Teledysk niczym nie porusza ani nie zaskakuje. Nie będę się pastwił i powiem po prostu - nie.


6. Florence + Machine - Cosmic Love
Masa świateł, luster, bajkowości, ale jednak czegoś brakuje. Teledysk prezentuje się bardzo fajnie, przyjemnie się go ogląda, ale na pewno nie porywa. A szkoda.


7. Gorillaz feat. Mos Def and Bobby Womack - Stylo
Ciekawe połączenie filmu z animacją. Teledysk ogląda się z niewątpliwą przyjemnością. Jest w nim coś co przyciąga, może to ciekawe efekty, może zaskakująca historia opowiedziana obrazem, a może udział w klipie Bruce'a Willisa. Polecam!


8. How To Destroy Angels - The Space Between
Oglądając ten teledysk miałem wrażenie, że oglądam nowy odcinek Dextera. Mnóstwo krwi, potem pożar i w sumie na tym opiera się pomysł na teledysk. Ale jednak duże zaskoczenie. Na całość patrzy się z zaciekawieniem. Jeżeli ktoś nie lubi krwawych teledysków powinien obejrzeć klip choćby i dla ładnej wokalistki. ;)


9. Kora - Zabawa w chowanego
Zaczarował mnie! I teledysk i piękny utwór Kory. Nic więcej nie napiszę. Zobaczcie koniecznie sami!


10. Lady Gaga - Bad Romance
Nie będę ukrywał, że nie przepadam za Lady Gagą, ani za jej stylem, a teledysk do Bad Romance tym stylem jest przesiąknięty. Oddajmy jednak królowi, co królewskie, i powiedzmy, że Gaga wciąż wyznacza nowe trendy zarówno w muzyce, modzie jak i w kręceniu klipów.


11. Morcheeba - Even Though
Nie przykuwa uwagi. Muzyka zespołu z pewnością obroniłaby się bez tego klipu. Poza tym podwodne teledyski już były (nie każcie mi podawać przykładów!). Zdecydowanie na nie.


12. Murder By Death - White Noise
Fajny pomysł, do tego ciekawie zaanimowany. Teledysk z pewnością wyróżnia się spośród pozostałych propozycji, jednak pod koniec jest trochę nużący. Niestety trochę za słabo na nagrodę.


13. Plan B - Prayin’
Zupełnie nie rozumiem tej nominacji. Czym kierowano się kwalifikując ten klip do konkursowej piętnastki? Że niby dramatyzm historii? Nie ma tam nic, co by sprawiło, że zwróciłbym uwagę na ten teledysk.


14. Turin Brakes - Sea Change
W klip ten włożono niewątpliwie masę pracy. Czy słusznie? Bynajmniej. Teledysk pozbawiony emocji, a dobry klip powinien przecież targać człowiekiem na prawo i lewo. Pomysł zastąpienia aktorów żołnierzykami zabawkami uważam więc za nieudany.


15. UNKLE - Follow Me Down
Artyzm i pornografia lub erotyzm to dość częste połączenie, zazwyczaj skuteczne w przyciąganiu widza. Ale tu jest za nudno, za ciemno, za szaro. Jestem na nie!


Poziom w tegorocznej edycji Konkursu Wideoklipów XVIII edycji Festiwalu Plus Camerimage jest raczej mocno nie równy. Moi osobiści faworyci to teledyski do utworów CocoRosie, Gorillaz i Kory. Myślę, że wszyscy jesteśmy ciekawi decyzji kapituły. O wynikach napiszę zapewne na blogu. A jacy są wasi faworyci?

niedziela, 14 listopada 2010

Niedzielna videoteka - odc. III

Heja. W dzisiejszym odcinku uderzamy z grubej rury. Brzmienia mocne a klipy wbijające się w pamięć z siłą siekiery Drwala Krzysia ścinającego Wierzbę Bardzo Płaczącą.

Na początek:

TOOL - Ænema
Kto nie zna - niech lepiej pozna... jak najszybciej. Amerykańskie pogranicze metalu i progresywnego rocka. Bardzo rozpoznawalne brzmienia i równie dobre teledyski. Nieznajomość muzyki Tool'a może skończyć się śmiercią. Przed wciśnięciem play skonsultuj się z lekarzem pierwszego kontaktu lub lepiej z miłą farmaceutką.



Jako, że wznowili swoją działalność - nie sposób nie wspomnieć o klasyce gatunku - Soundgarden:

Soundgarden - Black Hole Sun
Chłopaki z Seattle apogeum swojej popularności osiągnęli w latach 90, a dlaczego tak się stało, i co sprawiło, że grunge w ich wykonaniu jest wyjątkowy - najlepiej przedstawia właśnie ten kawałek, z jakże intrygującym teledyskiem :>. Szable w dłoń bojownicy, przycisk play już czeka!


Pora na industrial rock:

Nine Inch Nails - Perfect Drug
Trent Reznor  - człowiek legenda - odpowiedzialny za powstanie w roku 1988 jednej z najlepszych grup muzycznych w historii - NIN - chodząca instytucja, autor tekstów i kompozytor w jednym. Sukces grupy jest w 85% właśnie jego zasługą. W dzisiejszym odcinku videoteki nie mogło więc zabraknąć któregoś z teledysków NIN. A jest co oglądać:


Na dziś to tyle. Do następnego odcinka. PEACE!

sobota, 13 listopada 2010

I Blame Coco - "The Constant"


Zastanawia mnie czy talent jest kwestią genetyki, czy może niektóre rodziny artystyczne to kwestia przypadku. Eliot Paulina Sumner swoją przygodę z muzyką zaczęła już w wieku 4 lat, a komponowaniem zajęła się mając lat 14. Trudno jednak nie mieć tak wczesnych początków z dźwiękami, kiedy jest się córką, nie kogo innego, jak samego Stinga.

Jaka jest debiutancka płyta panny Sumner, wydanej pod pseudonimem I Blame Coco? Trudno w kilku słowach napisać coś o tej płycie. Na pewno nie jest specjalnie odkrywcza. Nie ma na tym albumie niczego, co byłoby jakąś wielką nowością. Wcale nie musi być to jednak minus. Słychać na The Constant coś Stingowego, poojcowskie naleciałości są zauważalne, co wcale nie znaczy, że Sumner poszła dokładnie śladami ojca. Co to, to nie. Album I Blame Coco to duża dawka ambitnego, dźwięcznego i wpadającego w ucho popu. To też ciekawe teksty i naprawdę fajne brzmienie. Z drugiej strony pod koniec płyta wydaję się już nużąca. Dobry początek w postaci utworów Selfmachine i In Spirit Garden po chwili zmienia się w album, z którego trudno wyróżnić szczególnie jakiś utwór. Wyjątkami mogą być tu jeszcze spokojne Summer Rain i bardzo dobre It's About to Get Worse.

Nie można się na pewno przyczepić do wokalu. Panna Sumner ma fantastyczną, przyciągającą barwę głosu, która z początku skojarzyła mi się trochę z Amy Macdonald. Dobrych warunków wokalnych nie można Coco odmówić.

Nie zrozumiałą dla mnie operacją jest natomiast zakończenie płyty elektronicznym remixem utworu Quicker. Ani to nie brzmi jakoś specjalnie dobrze, ani ni pasuje specjalnie do reszty utworów. Niepotrzebny zapychacz, ot co, a niesmak pozostaje.

Mimo to debiutancki album I Blame Coco można uznać za udany. Z dużymi nadziejami na przyszłość wypatruję dalszych wydawnictw młodej, bo zaledwie dwudziestoletniej, wokalistki. Płyta na pewno warta przesłuchania, płyta którą co niektórzy mogą się nawet zachwycić, mi się na razie (tylko) spodobała i pewnie jeszcze do niej wrócę, choć bez większego entuzjazmu. 

I Blame Coco - The Constant (2010, Island Records)
Ocena: 6/10 - solidne

poniedziałek, 8 listopada 2010

Niedzielna videoteka - odc. II

Mea culpa! Przyznaje się do haniebnego zaniedbania, przez które nie dostaliście wczoraj Niedzielnej videoteki. W zamian dostaniecie więc Niedzielną videotekę w poniedziałek. ;)

Gary Jules - Mad World
Kto pamięta film Donnie Darko ręka do góry! Ci z rękami w górze utwór Mad World w wykonaniu Garego Julesa powinni pamiętać. Reszta powinna go posłuchać i to natychmiast. Oryginalna wersja utworu powstała w 1982 roku i była dziełem brytyjskiego zespoły Tears for Fears. W 2001 roku właśnie na potrzeby filmu Donnie Darko w reżyserii Richarda Kelly'ego powstał cover z muzyką Michaela Andrewsa, do której wokalu użyczył Gary Jules.


Pablopavo & Ludziki - Dym dym
Rok 2009 przyniósł nam rewelacyjną płytę wokalisty Vavamuffin, Pablopavo, nagraną wraz z zespołem Ludziki. Płyta nosiła tytuł Telehon, tak też nazywał się pierwszy singiel z owego wydawnictwa. Drugim był utwór Dym dym i właśnie do niego teledysk możecie podziwiać poniżej.


Voo Voo - Zbiera mi się
Jeżeli ktokolwiek z 38 milionów obywateli naszego kraju nie zna zespołu, którego wokalistą jest pan Wojciech Waglewski to powinien spalić się ze wstydu. Singiel pochodzi z albumu 21, a ukazał się w 2006 roku. Uczta zarówna dla ucha jak i oka.

wtorek, 2 listopada 2010

Mikołaj Bugajak - "Strange Sounds and Inconceivable Deeds"


Mikołaj Bugajak, Mikołaj Bugajak, Mikołaj Bugajak... kto to, kurde, jest? I dlaczego jego zaledwie 17-minutowy album Strange Sounds and Inconceivable Deeds jest tak dobry? Nie brzmi mi to nawet znajomo. A powinno? Nie mogę sobie tej muzyki skojarzyć z żadnym znanym mi wykonawcą, czy producentem. A no tak! Już wiem! I wy też wiecie... tylko jeszcze o tym nie wiecie. Wiecie, albo będziecie wiedzieć, że warto wydać trochę grosza na album pana Bugajaka, bo go znacie i lubicie. Tylko nie pod tym nazwiskiem, w całkiem innej stylistyce, ale znacie. A jak nie, to się wstydźcie. Pan Bugajak, który dotychczas zasłynął w naszym kraju głównie produkcjami z gatunku hip-hop i elektronika, wydał coś nowego, coś świeżego i coś fajnego. Co tu dużo mówić. Dobra robota Noon!

Jaką płytą są Dziwne dźwięki i niepojęte czyny? Na pewno wyjątkową i to z kilku względów. Po pierwsze dlatego, że album jest połączeniem syntetycznych dźwięków z żywymi instrumentami. Cała masa jest tam fortepianu i wiolonczeli, słychać też klarnet i kontrabas, o czym zresztą przeczytać możecie w oficjalnym opisie płyty. Takie połączenie daje wrażenie naturalności tej muzyki. Ona płynie, uspokaja, pozwala się wsłuchać. Przypomina trochę album do muzykoterapii, co w tym przypadku jest jednak komplementem. Noon już podczas swoich poprzednich wydawnictw słynął z dopracowania. Na nowym nie ma ani jednego zbędnego dźwięku. Niektóre są zaskakujące, niektóre mogą nawet wzbudzać niepokój, ale żaden nie znalazł się tam przypadkiem. Mało jest u nas tak dojrzałej i przemyślanej muzyki. Co jeszcze wyróżnia ten album od poprzednich dzieł Bugajaka, a o czym mówi sam autor, to to, że płyta ta została skomponowana a nie wyprodukowana. Dlatego między innymi została wydana pod imieniem i nazwiskiem, a nie pod pseudonimem, o czym Noon wspomina w wywiadzie dla cgm.pl.

Zauważam jednak jeden wielki minus. Już drugi raz z rzędu warszawski producent uracza nas albumem bardzo krótkim. Dwa lata temu dostaliśmy niespełna dwudziestominutowe Pewne Sekwencje, teraz jeszcze krótsze Strange Sounds and Inconceivable Deeds. Szkoda, że jeden z nielicznych polskich artystów, którzy prezentują poziom międzynarodowy i wydają swoją muzykę także za granicą, dostarcza nam pięć do sześciu utworów co dwa lata. Słucham tego krążka raz za razem i wciąż mam wrażenie niedosytu. Bo dostaliśmy album bardzo dobry, nietypowy, zawierający muzykę jakiej jeszcze w Polsce nie grano, ale taki, który ledwo się zacznie, a już trzeba odtwarzać go od początku. To wielki minus tej płyty. Oczywiście można się tłumaczyć, że chodzi o jakość, a nie o ilość, ale czy to wypełni tę pustkę, gdzie powinna grać muzyka?

Album oczywiście na plus, ale czekamy na więcej Panie Bugajak, bo ciągle nie możemy się nasycić pańską muzyką.

Mikołaj Bugajak - Strange Sounds and Inconceivable Deeds (2010, Nowe Nagrania)
Ocena: 7/10 - mocne

Obserwatorzy