środa, 29 grudnia 2010

The Asteroids Galaxy Tour - "Fruit"

Jeżeli można użyć stwierdzenia, że alkohol wpływa na nasze gusta muzyczne, to zespół The Asteroids Galaxy Tour świetnie się w tą zasadę wpasowuje. Zapewne ten duński duet nigdy nie dotarłby do szerszej publiczności, gdyby nie niedawna reklama Heinekena, w której wykorzystano ich utwór. Ma on tytuł The Golden Age i pochodzi z wydanej w 2009 roku płyty Fruit.

Muzyka wykonywana przez The Asteroids Galaxy Tour to najprościej mówiąc alternatywny pop z elementami elektroniki. Najbardziej charakterystyczny w muzyce zespołu jest głos wokalistki - Mette Lindberg. Drugim członkiem formacji jest Lars Iversen, odpowiedzialny za produkcję muzyczną.

Osobiście jestem zaskoczony, że tak młody, bo założony w 2008 roku zespół, zdołał w swoim debiucie na rynku fonograficznym wydać tak spójny i niemonotonny album. To rzadki wyczyn we współczesnej muzyce. Inna sprawa, że na Fruit znajduje się tylko 10 stałych kompozycji i jedna bonusowa, w zależności od wydania. Cały album brzmi raczej wesoło i odprężająco. Oprócz wspomnianego już The Golden Age, najbardziej wyróżnia się nieco spokojniejsze Crazy, choć to nie ten utwór, ale The Sun Ain't Shining No More i Around the Bend reprezentowały album kolejnymi singlami.

Muzyka The Asteroids Galaxy Tour nie jest może specjalnie ambitna, ani nie zawiera wybitnych kompozycji, ale z pewnością doskonale spełnia funkcję ludyczną. Fruit jest świetnym albumem, aby się odprężyć, czy pobawić na imprezie. Muzyka łatwa, ale z pewnością warta polecenia.

PS Wrzucam wam poniżej wspomnianą na początku reklamę Heńka. :)

The Asteroids Galaxy Tour - Fruit (2009, Small Giants)
Ocena: 6/10 - solidne

niedziela, 26 grudnia 2010

Niedzielna videoteka - odc. IX

Damian Marley - Road to Zion (featuring Nas)
Utwór, który stał się początkiem współpracy, której efektem jest tegoroczny album Distant Relatives. Pochodzi z debiutanckiego albumu Damiana - Welcome To Jamrock.


Hocus Pocus - Hip Hop

Napiszę może tak: "Kto zna - brawo! Kto nie zna, ten niech szybko złapie zajawkę!" Francuski rap z dedykacją.


Pablopavo & Ludziki - Dym Dym

Telehon - debiutancki krążek Pablopavo, na co dzień wokalisty Vavamuffin, nagrany wspólnie z zespołem Ludziki, był jednym z najlepszych albumów 2009 roku. Drugi singiel z tej płyty to właśnie Dym Dym z niesamowitym teledyskiem autorstwa Łukasza "Ruskiego" Rusinka. Ja byłem osobiście zauroczony, gdy go zobaczyłem. A wy?


Republika - Śmierć na pięć
22 grudnia obchodziliśmy kolejną, dziewiątą już rocznicę śmierci Grzegorza Ciechowskiego. Śmierć na pięć to ostatni utwór, który wokalista Republiki zdążył skończyć.

piątek, 24 grudnia 2010

Wesołych Świąt!

 
Wszystkim tym, którzy już zasiedli, bądź za chwil parę zasiądą do wigilijnej kolacji chciałem w imieniu redakcji złożyć życzenia pogodnych, wesołych, pełnych miłości i satysfakcji Świąt Bożego Narodzenia spędzonych w gronie rodziny i bliskich z ciepłem w sercu i przyjemnym chłodem za oknami! Wesołych! :)

środa, 22 grudnia 2010

ŚP. G.C.


Dziewięć lat temu polska scena muzyczna zmieniła się. Zaczęło w niej czegoś brakować. Powód był prosty a zarazem tragiczny. Dziewięć lat temu z powodu tętniaka serca zmarł Grzegorz Ciechowski.

Nazwisko Ciechowskiego odcisnęło na polskiej muzyce rockowej piętno tak mocne, że do dziś może nie do końca świadomie, obserwujemy efekty działalności lidera Republiki. Trudno przywołać cały wpływ wokalisty na polską scenę. Niemal dwadzieścia albumów (m.in. z Republiką, oraz solowe jako Obywatel G.C., Grzegorz z Ciechowa a także pod własnym nazwiskiem) i produkcja muzyki dla takich artystów jak Justyna Steczkowska, Kasia Kowalska czy Kayah. To z pod jego ręki wyszły teksty do Zostawcie Titanica Lady Pank czy Nie pokonasz miłości Roberta Gawlińskiego.

Ciechowski poza tym, że stworzył cały szereg niezapomnianych utworów, był też Osobowością. Postacią niezwykle wyrazistą, często wręcz kontrowersyjną. Niektórzy pamiętają zapewne występ Republiki na festiwalu w Jarocinie w 1985 roku. Zespół przywitały gwizdy i lecące w kierunku sceny maślanki i pomidory. Niechęć była spowodowana odwołaniem koncertu na poprzednim festiwalu. Ciechowski krzyknął wtedy do publiczności „Czy znajdzie się wśród was jakaś szmata do wytarcia instrumentów?” a chwilę potem zagrał prawdopodobnie najlepszy koncert w historii Republiki. Atmosfera pod sceną zmieniła się nie do poznania. Publika śpiewała Sto lat!, żądała bisów. Nie wyszli. Cichowski stwierdził, że nie warto.

Praca Ciechowskiego zakłócana była przez skomplikowane życie osobiste. Rozwód z pierwszą żoną, Joanną Muchińską, potem romans z aktorką Małgorzatą Potocką, z którą miał córkę Weronikę, zakończony zdradą wokalisty, następnie kolejny ślub z Anną Wędrowską z którą miał trójkę dzieci. Życie Ciechowskiego to istna sinusoida, gdzie raz odnosił sukcesy by zaraz później skończyć z niczym. Na przełomie wieków wydawało się, że wszystko powoli wraca na właściwy tor. Republika znów zaczęła nagrywać, a wokalista układał sobie życie. Jednak 22 grudnia 2001 roku wszystko uległo zmianie. Ciechowskiego zabił tętniak serca. Nie pomogła zorganizowana w trybie natychmiastowym operacja. Twórca takich przebojów jak Kombinat, Telefony czy Mamona odszedł, zostawiając tak wiele nienapisanych tekstów, tak wiele niezaśpiewanych utworów.

Do dziś ukazują się liczne kolekcjonerskie wydania piosenek artysty. 16 marca 2002 roku odbył się pożegnalny koncert Republiki pt. Kombinat, gdzie zespołowi towarzyszyli młodzi artyści. W 2008 roku polscy wykonawcy, m.in. Raz, Dwa, Trzy, Hey i Ryszard Rynkowski zaśpiewali kompozycje Republiki na specjalnym koncercie pt. Pejzaż bez Ciebie. Poniżej możecie obejrzeć fragment tego widowiska, w którym Grzegorz Turnau wykonuje ostatni nagrany przez Ciechowskiego utwór - Śmierć na pięć. Utwór niestety tak proroczy.

niedziela, 19 grudnia 2010

Niedzielna videoteka - odc. VIII

Czy Stanisław D.-W. mówił coś o pisaniu bloga? Chyba nie. Właściwie, nawet jeśli mówił to mam to gdzieś. Według niego i tak wszystko robię źle. Zacznę też źle, od "więc".

Więc to ja dziś zrobię videotekę. (Cholera, to zdanie jest do dupy, ale niech zostanie.)

Depeche Mode - Enjoy the Silence
Czy komuś muszę opowiadać o Depeche Mode? Nie widzę lasu uniesionych rąk. Tym, którzy jednak rękę podnieśli, radzę iść do spowiedzi*, a później zajrzeć chociażby do Wikipedii i poczytać.


* Spowiedź polecam nie dlatego, że podnoszenie ręki to grzech (chyba, że mówimy o prawej ręce podniesionej pod kątem ok 45 st. tak, że widać spód dłoni). Grzechem jest natomiast brak elementarnej wiedzy muzycznej.

Rammstein - Ohne Dich
Rammstein (niem.: ramm - tryk, stein - kamień, tryk - samiec owcy gotowy do rozpłodu).

Tak naprawdę nazwa założonego w 1993 r. zespołu pochodzi od amerykańskiej bazy lotniczej położonej w pobliżu miasta o tej samej nazwie. Nie jestem fanem języka niemieckiego. Szczerze to nie rozumiem z niego nic. Nie wiem, czy ta piosenka jest o przyjaźni, czy owczym serze. Teledysk natomiast powoduje, że zaczynam wierzyć, że Niemcy mają jakieś uczucia.


Justice - D.A.N.C.E
Francuska para: Gaspard Augé i Xavier de Rosnay tworząca razem od 2003 r. Zasłynęli dzięki Never be alone (We are your friends). Dziś jednak inny klip panów spod znaku krzyża.


Wham! - Last Christmas
Rzygajmyż wszyscy razem!!

czwartek, 16 grudnia 2010

Slums Attack i O.S.T.R. w studiu La Bomba

Szczerze - nie spodziewałem się takiej kolaboracji i gdyby mi ktoś powiedział, że coś takiego zobaczę w najbliższym czasie to parsknąłbym gromkim śmiechem. A jednak! Wspólny kawałek Peji i Ostrego jest w drodze. Będzie też trzeci raper i biorąc pod uwagę jak zapowiadają to pozostali autorzy może być naprawdę grubo.

Peja ostatnio stał się postacią, która w środowisku polskiego rapu wprowadziła całą masę kontrowersji. Najpierw wydarzenia w Zielonej Górze, potem beefy między innymi z Tede i Pariasem. To wszystko sprawiło, że Poznaniak zyskał sobie z jednej strony rzeszę fanatycznych do granic możliwości fanów, z drugiej narobił sobie jeszcze więcej wrogów. Ta kolaboracja może stanowić początek odkupienia Peji na polskiej scenie.

Zresztą zobaczcie sami wideo prosto z La Bomba Studio! Dla mnie tych kilka wersów, które możemy usłyszeć to ciary po plecach i totalna zajawka na kilka najbliższych dni. A co wy o tym sądzicie?

niedziela, 12 grudnia 2010

Niedzielna videoteka - odc. VII

Przypadł mi zaszczyt przeprowadzenia kolejnej, siódmej już części cyklu "Niedzielna videoteka". Wybrałem kilka klipów, które w jakiś sposób są dla mnie wyjątkowe.

Siddharta - My dice
Siddharta to słoweński zespół grający specyficzną odmianę rocka. O ile kawałek sam w sobie jest bardzo dobry, o tyle teledysk według mnie zasługuje na Oscara. Świetny pomysł, niesamowity klimat i idealnie pasuje do tekstu.


Kontrust - Bomba
Teraz dowód na to, że teledysk niekoniecznie musi pasować do utworu. Austriacki zespół, w którym notabene wokalistka jest Polką. Muzykę jaką grają można porównać do stylu Guano Apes. Teledysk swoją odmiennością przyciągnął wielu internautów i zazwyczaj wywołuje uśmiech na twarzy.


Rex the dog - Bubblicious
Kolejny clip, który został zrealizowany w niesamowity sposób i osobiście chciałbym uścisnąć dłoń reżyserowi za pomysł.


Ortega Cartel - Dobre czasy (feat. Reno)
Produkcja z Polakami w roli głównej, zrealizowana w iście amerykańskim stylu. Niesamowicie pozytywny kawałek z doskonale pasującym teledyskiem.


A teraz zapraszam do oglądania, komentowania, życzę udanego tygodnia oraz zapraszam na kolejne odsłony cyklu.

sobota, 11 grudnia 2010

Konkurs Wideoklipów Festiwalu Plus Camerimage rozstrzygnięty

Z pewnym opóźnieniem, ale w końcu informujemy: w sobotę 4 grudnia poznaliśmy zwycięzców Konkursu Wideoklipów tegorocznego Festiwalu Plus Camerimage w Bydgoszczy. Nagrody przyznano w dwóch kategoriach: Najlepszy wideoklip i Najlepsze zdjęcia.

Pierwszą nagrodę zgarnął klip do utworu Kory - Zabawa w chowanego, czyli jeden z moich faworytów. Autorem zdjęć do teledysku jest Marek Sanak, reżyserem natomiast Bartłomiej Ignaciuk. Gratulujemy!


Nagroda za najlepsze zdjęcia według jury należała się za to dla klipu do piosenki The Space In Between amerykańskiej grupy How to Destroy Angels (jednym z muzyków zespołu jest Trent Reznor, znany z grupy Nine Inch Nails). Czy zasłużenie? Oceńcie sami. Autorem zwycięskich zdjęć jest Greig Fraser, reżyserem klipu Rupert Sanders. Również gratulujemy!


Szkoda trochę CocoRosie, nie sądzicie? Kto według was powinien wygrać? Czekamy na wasze komentarze.

niedziela, 5 grudnia 2010

Niedzielna videoteka - odc. VI

Cześć. Czas na VI odcinek videoteki. Miłego oglądania!

Oi Va Voi - Everytime
Teledysk promujący ostatnią płytę brytyjeskiej formacji Oi Va Voi - Travelling the Face of the Globe. Wspaniały klip jest autorstwa dwójki polaków: Katarzyny Kijek i Przemysława Adamskiego [sic!]. Po raz kolejny nasi rodacy pokazują, że Polak potrafi.


Phil Adé - Always There
Phil Adé to raczej mało znany amerykański raper związany ze stanem Maryland. Ciężko znaleźć o nim jakieś konkretne informacje, więc może oszczędzę wam ględzenia, a sobie szukania. Dla zainteresowanych napiszę tylko, że możecie znaleźć jego MySpace'a. A kawałek Always There sprawdźcie koniecznie.



Rojek, Nosowska, Grabaż - Prosta rzecz
Utwór, który fani piłki nożnej a zwłaszcza polskiej Ekstraklasy powinni znać. Prosta rzecz to oficjalny song naszych rozgrywek piłkarskich i w tym celu właśnie powstał. Musicie przyznać, że wyszło nie najgorzej.

sobota, 4 grudnia 2010

Projekt Ostry Emade - "Złodzieje zapalniczek"

Spojrzał Aleksander na mapę świata i zapłakał, nie zostało bowiem nic do zdobycia.

A co ma powiedzieć ten biedny Adam Ostrowski? Były już trzy złote płyty, były Fryderyki, były Ślizgery, były Yachy, Bisery, plebiscyty, nominacje i nagrody, były koncerty na największych festiwalach w kraju i za granicą, była w końcu produkcja muzyki dla nie byle jakich raperów zza oceanu. Jednym słowem Ostry w muzyce polskiej osiągnął niemal wszystko, co było do osiągnięcia. Więcej niż pęczki innych polskich muzyków z czołówki przez ostatnie dwadzieścia lat. A jemu ciągle chyba mało.

Na drugi album POE, czyli wspólnego projektu Ostrego i Emade musieliśmy czekać ponad pięć lat. Czy było warto? Odpowiadam: nie! Nie było warto czekać na płytę na której są trzy dobre kawałki i to łaskawym okiem patrząc. Tak naprawdę wyróżniają się tylko utwory singlowe, a właściwie nawet nie singlowe, tylko te które Asfalt wrzucił wcześniej na YouTube'a.

O warstwę instrumentalną nie ma się co czepiać. Jest dobrze. Emade, który wreszcie wrócił do robienia hip-hopu, spisał się. Może nie na medal, ale solidnie jest na pewno. Najmocniejszy, najbardziej rzucający się w uszy podkład pojawia się w No kto?, który jest zresztą najlepszym kawałkiem na Złodziejach zapalniczek (jeszcze ten zerżnięty od PP tytuł). Reszta też nie schodzi poniżej pewnego poziomu, do czego młodszy z braci Waglewskich zdążył nas już przyzwyczaić.

Dużo więcej zastrzeżeń jest do tego, który tę płytę wyposaża w rap. Ostry niestety regularnie od dwóch lat zawodzi. Po rewelacyjnym Ja tu tylko sprzątam nie pojawiło się już nic sygnowanego nazwiskiem Ostrowskiego, co wywołałoby choćby jedną malutką ciareczkę na moim ciele. Na pocieszenie powiem jednak, że jest trochę lepiej niż na Tylko dla dorosłych, ale to i tak za mało, żeby można było mówić o jakimś zdecydowanym progresie. Teksty Pana Adama nie przykuwają już tak uwagi jak kiedyś, brakuje mu trochę ikry, trochę pomysłów, trochę chłodnego opanowania. A szkoda, bo to wciąż jeden z najlepszych na naszej scenie raperów.

I jeszcze jedna uwaga. Jeden przeciętny album, dwie płyty, dwanaście utworów plus dziesięć instrumentali, kwota – 35 złotych. Brak tańszej wersji 1CD, co dotychczas było raczej standardem. Czy mi się zdaje, czy Tytus zaczyna robić lepsze interesy niż dotychczas?

Projekt Ostry Emade - Złodzieje zapalniczek (2010, Asfalt Records)
Ocena: 4/10 - przeciętne

Obserwatorzy