sobota, 4 grudnia 2010

Projekt Ostry Emade - "Złodzieje zapalniczek"

Spojrzał Aleksander na mapę świata i zapłakał, nie zostało bowiem nic do zdobycia.

A co ma powiedzieć ten biedny Adam Ostrowski? Były już trzy złote płyty, były Fryderyki, były Ślizgery, były Yachy, Bisery, plebiscyty, nominacje i nagrody, były koncerty na największych festiwalach w kraju i za granicą, była w końcu produkcja muzyki dla nie byle jakich raperów zza oceanu. Jednym słowem Ostry w muzyce polskiej osiągnął niemal wszystko, co było do osiągnięcia. Więcej niż pęczki innych polskich muzyków z czołówki przez ostatnie dwadzieścia lat. A jemu ciągle chyba mało.

Na drugi album POE, czyli wspólnego projektu Ostrego i Emade musieliśmy czekać ponad pięć lat. Czy było warto? Odpowiadam: nie! Nie było warto czekać na płytę na której są trzy dobre kawałki i to łaskawym okiem patrząc. Tak naprawdę wyróżniają się tylko utwory singlowe, a właściwie nawet nie singlowe, tylko te które Asfalt wrzucił wcześniej na YouTube'a.

O warstwę instrumentalną nie ma się co czepiać. Jest dobrze. Emade, który wreszcie wrócił do robienia hip-hopu, spisał się. Może nie na medal, ale solidnie jest na pewno. Najmocniejszy, najbardziej rzucający się w uszy podkład pojawia się w No kto?, który jest zresztą najlepszym kawałkiem na Złodziejach zapalniczek (jeszcze ten zerżnięty od PP tytuł). Reszta też nie schodzi poniżej pewnego poziomu, do czego młodszy z braci Waglewskich zdążył nas już przyzwyczaić.

Dużo więcej zastrzeżeń jest do tego, który tę płytę wyposaża w rap. Ostry niestety regularnie od dwóch lat zawodzi. Po rewelacyjnym Ja tu tylko sprzątam nie pojawiło się już nic sygnowanego nazwiskiem Ostrowskiego, co wywołałoby choćby jedną malutką ciareczkę na moim ciele. Na pocieszenie powiem jednak, że jest trochę lepiej niż na Tylko dla dorosłych, ale to i tak za mało, żeby można było mówić o jakimś zdecydowanym progresie. Teksty Pana Adama nie przykuwają już tak uwagi jak kiedyś, brakuje mu trochę ikry, trochę pomysłów, trochę chłodnego opanowania. A szkoda, bo to wciąż jeden z najlepszych na naszej scenie raperów.

I jeszcze jedna uwaga. Jeden przeciętny album, dwie płyty, dwanaście utworów plus dziesięć instrumentali, kwota – 35 złotych. Brak tańszej wersji 1CD, co dotychczas było raczej standardem. Czy mi się zdaje, czy Tytus zaczyna robić lepsze interesy niż dotychczas?

Projekt Ostry Emade - Złodzieje zapalniczek (2010, Asfalt Records)
Ocena: 4/10 - przeciętne

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy